poniedziałek, 24 lutego 2014

24th December

   24th December
 Czułam jego oddech na ramieniu, nie miałam już sił. Byłam przekonana, że już po mnie.. Jednak, w ułamku sekundy tygrys zniknął. Czułam coraz większe zniesmaczenie do całej tej wyspy, nie ukrywam, ale coś sprawiało, że nie chciałam z niej się wynosić pod żadnym pozorem!
 Poszłam się przewietrzyć, musiałam ochłonąć po uroczym spotkaniu z tygrysem (wyczuj ten sarkazm). Zaczęłam śpiewać jakieś smętne nuty, w uszach słuchawki, a ja nawet nie zauważyłam, że wyję jak wilk do księżyca, znaczy, że śpiewam sobie pod nosem. Jak się przechadzałam to nawet podświadomie nie wiedziałam, że ktoś za mną idzie, a zawsze podświadomość dawała mi o tym w jakiś sposób znać.
Była to Blair. Nie chciało mi się z nią gadać, z resztą z nikim, a więc poszłam spać.

"Jeśli chcesz się bawić tą magią,
 pamiętaj zawsze o skutkach ubocznych
 nigdy nie wiesz,
 czy przypadkiem ciebie one nie dotkną"

niedziela, 16 lutego 2014

24th December

   24th December
    Następny dzień to było dopiero coś.. Może to zabrzmi idiotycznie, ale walczyłam z tygrysem, który nie wiadomo skąd się wziął na wyspie. Może od początku - tradycyjny poranek, śniadanie i te sprawy. Postanowiłam iść popływać. Wiadomo, cieplutko, słoneczko świeci więc nie ma ku temu żadnych przeszkód. Piękna rafa koralowa rozpościerała się w morzu, po prostu piękna. Pływałam wśród niej, podziwiałam ją, a kolorowe rybki dodawały jej tylko uroku. Pomyślałam, że postaram się dopłynąć do brzegu pod wodą bez przerwy na zaczerpnięcie powietrza. Istotnie - dopłynęłam, ale... Gdy tylko wyszłam z wody wpadłam na tygrysa! Wiem, chore, ale prawdziwe. Byłam przerażona! Nie wiedziałam co robić, stać czy uciekać, krzyczeć czy milczeć.. I zaczęłam wiać. Musiało to zabawnie wyglądać jak uciekałam, ale dla mnie w tamtej chwili to nie było ani trochę zabawne..

23th December

   23rd December
 .. Po jakimś czasie się wynurzyłam, nie wiem jak długo byłam pod wodą, ale dosyć długo nie oddychałam. Gdy tylko wypłynęłam łapczywie czerpałam powietrze.
   Nie wiedziałam nawet co zapisać tego dnia w dzienniku. A więc tylko jedno słowo:

  PUSTKA

czwartek, 6 lutego 2014

23rd December

   23rd December
Miałam rację.. Obawy były słuszne. Dzień następny okazał się koszmarem. Po przebudzeniu zauważyłam, że Ed i Blair już zjedli. Tak w sumie to nigdzie dookoła ich nie widziałam, nie zastanawiając się długo postanowiłam ich poszukać. Jak się wtedy czułam? Strasznie, same czarne myśli miałam w głowie.. Byłam już przekonana, że ich nie znajdę, ale jednak spotkałam, a raczej widziałam z daleka. Szli oboje za rękę.
Ukryłam się, aby mnie nie widzieli i słuchałam o czym rozmawiali
-Wiem, że zabrzmi to absurdalnie, ale kocham cię - powiedziała Blair
-Naprawdę? Też coś do ciebie czuję.. - odpowiedział jej i się mocno przytulili.
Uciekłam, nie zważałam na to, czy hałasuję czy nie, po prostu biegłam przed siebie.. Trafiłam na drugi koniec wyspy (a była ona większa niż myślałam). Zauważyłam rafę koralową (miałam sokoli wzrok) i wskoczyłam do morza pływać.. Długo się nie wynurzałam..

sobota, 1 lutego 2014

22nd December

   22nd December
 Gdy się obudziłam, a właśnie - z samego rana, po przebudzeniu przywitał mnie ten czarujący uśmiech.
Wtedy dopiero poczułam, że żyję.. Miałam świadomość, że jest ktoś dla kogo jestem ważna.
Wracając do tego co było, gdy się obudziłam - zauważyłam, że są trzy nakrycia. Może się to wydać głupie, ale przestraszyłam się. Przestraszyłam się tego, że ktoś mógłby mi przerwać mój sen, który, wydawał się zbyt piękny, aby był prawdziwy.
 Wstałam jakby nigdy nic. Zjadłam razem z Edem, pogawędziliśmy trochę. Powiedział, że musi iść się zrelaksować przy wodospadzie, chciał, abym z nim poszła, ale niezbyt dobrze czułam. Kilka minut po odejściu Eda,  leżąc w hamaku, usłyszałam, że ktoś się zbliża.
-Hej, jestem Blair, jesteś tutaj sama? Mogę z Tobą zostać? - spytała mnie dziewczyna o długich, kruczoczarnych włosach, delikatnie czerwonych ustach, dość jasnej cerze, była śliczna
-Alice, cześć. Teraz jestem sama, ale mój kolega powinien do późnego popołudnia wrócić. - odpowiedziałam i po chwili spytałam - Jak się tu znalazłaś?
-Wiem, że może się to wydać dziwnie, ale poszłam spać w swoim domu, w swoim łóżku, a obudziłam się tutaj. - rzekła nieco niepewnie
-Podobnie jak ja.
Zaczęłyśmy rozmawiać na przeróżne tematy i wyszło, że mamy trochę wspólnego. Wieczorem zjawił się Ed, do późnej nocy rozmawialiśmy we trojkę, ale miło spędziliśmy czasem, w sumie. Jednak coś nie dawało mi spokoju. Nawet przy zasypianiu czułam niepokój..

"Niepokój zaczął mi towarzyszyć dzień i noc,
 ale próbowałam odciągnąć złe myśli,
 tą ciemną moc.."

niedziela, 26 stycznia 2014

21st December

   21st December
 Kolejny poranek, kolejne śniadanie, kolejny dzień, czas na nową przygodę. Przed śniadaniem poszłam się odświeżyć, mam na myśli to, że poszłam popływać w morzu. Jak wróciłam zauważyłam, że nakrycie Ed'a jest nieruszone i się zdziwiłam. Czyżby zaspał? Zaniepokoiło mnie to więc wyruszyłam na jego poszukiwania.
Po bitych kilku godzinach krążenia po wyspie stwierdziłam, że to wszystko na nic. Jednak coś mnie tknęło, aby udać się w stronę wodospadu. Istotnie mój instynkt się nie mylił - znalazłam jego bransoletkę, o której wcześniej nie wspominałam. Była ona z brązowych drewnianych koralików i była na czymś w stylu rzemyka.
To, że znalazłam tą bransoletkę dodało mi nadziei, że go jeszcze odnajdę. 
 Było już zupełnie ciemno. Zmrok zapadł na dobre, a ja wciąż go szukałam. Podłamana usiadłam na kamieniu i zaczęłam szlochać.. Tak, może to i dziwnie, ale każdy ma życiu jakieś słabe chwile. W szkole, jeszcze, słynęłam z tego, że nic nie było w stanie mnie złamać, że jeśli coś szło nie tak to zawsze potrafiłam naprawić błędy, obronić przyjaciół i oczywiście nikt nie widział mnie nawet z łezką w oku. Jednak ostatnio coraz częściej wieczorami, w nocy albo i pod prysznicem zaczynałam płakać. Po prostu, jak małe dziecko.
Może to dlatego, że straciłam cenne mi i bliskie osoby albo, że znowu coś co było mega ważne zniknęło. 
Siedząc tak uświadomiłam sobie, że muszę wrócić do swojego 'domu', w którym się powoli urządzałam (różne rzeczy robiłam w wolnym czasie albo jak nie umiałam zasnąć i w ten sposób jakieś mebelki się pojawiały). 
 W drodze powrotnej zostawiłam tą bransoletkę w miejscu, w którym ją znalazłam. Miałam na celu to, aby dnia następnego sprawdzić, czy jest w tym samym miejscu. Strasznie posmutniałam.. Poznałam kogoś, kto sprawiał, że chociaż przez chwilę poczułam się szczęśliwa nagle zniknął.. Będąc już w domu sięgnęłam po dziennik i zapisałam:

"Niczym sen się rozpoczęło,
 A zakończyło tak jak szybko kończy się amfetamina.."

 Długo nie umiałam zasnąć. Gdy już zasypiałam poczułam na sobie oddech, po kilku sekundach poczułam czyjeś usta na swoich.. Ed! 
-Gdzie Ty się podziewałeś?! Tak się martwiłam, myślałam, że mnie tutaj samą zostawiłeś!
-Przepraszam Cię bardzo, ale obudziłem się w całkiem innym miejscu niż zasypiałem, nie wiedziałem gdzie jestem. Postanowiłem Cię szukać, ale nie znalazłem i.. - rzekł
-A ja szukałam Ciebie - przerwałam mu - nawet znalazłam Twoją bransoletkę, ale zostawiłam ją tam gdzie ją znalazłam, by sprawdzić jutro czy będzie w tym samym miejscu.
-Co Ty na to, abyśmy razem jutro poszli sprawdzić? - spytał
-Z chęcią - odparłam
-Nie wiedziałem, że w nocy jest tak zimno, a właśnie..
-Tak? - spytałam
-Mogę dziś tutaj nocować? Nie wiem jak trafić do siebie.. - powiedział nieco niepewnie
-Oczywiście, wystarczy miejsca dla nas obu. - rzekłam i uśmiechnęłam się
Ponownie sięgnęłam po dziennik, gdy Ed ogrzewał się przy wcześniej rozpalonym ognisku i zapisałam, a raczej dopisałam:

".. Jednak wszystko nabiera nowych barw,
    Gdy tylko nakład prochów się uzupełnia"

Oboje położyliśmy się w hamaku. Objął mnie, nie wiedział chyba, że jeszcze nie śpię. Jednak krótko po tym, jak mnie przytulił zasnęłam, a na dodatek w uśmiechem na ustach.

piątek, 24 stycznia 2014

20th December

  20th December 
 Powoli zaczynałam się przyzwyczajać do nowego trybu życia. Pobudka, śniadanie, ale tym razem we dwoje. Ed i ja. Przyjemnie przeminął posiłek, dużo się śmialiśmy się. 
-Idziemy zwiedzać wyspę? - zaproponował Ed 
-Jesteś pewny, że chcesz iść w głąb? W ogóle skąd wiesz, że nie jest taka malutka jak to w różnych filmach? 
-Próbowałem ją obejść i prawie zabłądziłem - odparł z humorem. 
A więc wyruszyliśmy na wycieczkę. Zbliżyliśmy się do (załóżmy, że tak to będę nazywać) dżungli. Maszerowaliśmy i maszerowaliśmy, ciągle wchodziliśmy głębiej do dżungli, a jej końca nie było widać. 
-Aaa! - krzyknęłam 
-Nie bój się to tylko małpka - uspokajał mnie Ed nieco rozbawiony 
-Nie nabijaj się ze mnie bo to nie jest śmieszne - rzekłam, a po chwili milczenia dodałam - dobra, jest! 
I oboje zaczęliśmy się śmiać. Maszerowaliśmy dalej. Po pewnym czasie Ed szedł kilka kroków przede mną. Nuciłam sobie jakąś piosenkę pod nosem i szczerzyłam sama do siebie. Nagle wpadłam na mojego przewodnika 
-Sorki.. - a tak naprawdę to wcale nie chciałam przepraszać bo mnie wtedy objął 
-Słyszysz? - spytał 
-Ale co? - zdezorientowana dosyć Alice nie wiedziała co się dzieje, tak piszę o sobie w trzeciej osobie. 
-Wodospad! - krzyknął 
-Gdzie? Jak? Kiedy? Po co? 
-Alice? 
-A no tak faktycznie, tam jest! - skojarzyłam, że widzę przed nami wodospad 
-Kto ostatni ten bałwan - powiedział Ed z humorem, uśmiechnął się i zaczął biec w stronę wodospadu. Wyruszyłam zaraz za nim. Chwyciłam się liany i niczym tarzan rozhuśtałam się i wskoczyłam do wodospadu, przed Edem oczywiście. Po wynurzeniu ujrzałam nad sobą jego czarujące ciemne oczy i uśmiech na twarzy. Sama zaczęłam się uśmiechać i.. Tak. Pocałował mnie. Poczułam się niczym w siódmym niebie czy jak to tam te przysłowia mówią. Pływaliśmy, a gdy zaczęło się powoli ściemniać postanowiliśmy wracać. Trafiliśmy z powrotem. 
Na pożegnanie objął mnie tak mocno, że poczułam bicie jego serca.. Uwieńczeniem tego wspaniałego dnia, od niepamiętnych czasów, był buziak w policzek. Poszłam spać, ale przypomniało mi się, że o czymś zapomniałam, a mianowicie na zapiskę z dnia dzisiejszego: 

"Nie liczy się nic 
 Tylko Ty, 
 Chcę by dziś było wiecznie, 
 Byś wiecznie był przy mnie Ty"